czwartek, 22 marca 2012

Rozprawa pierwsza...

Złożył pismo procesowe... W dniu pierwszej rozprawy. Chce rozwodu z mojej winy, bo byłam niewierna, nielojalna, nigdy nie byłam wsparciem w ciężkiej pracy i chorobie matki, traktowałam go jak sponsora swoich zachcianek... Co dzień okazywałam mu brak szacunku a co najważniejsze... nie było między nami więzi duchowej! Twierdzi, że zarabiam kilka tysięcy nieopodatkowanych złoty miesięcznie na swojej działalności stylizacyjno - aranżacyjnej. Chce dawać dwa tysiące złoty na dzieci. Napisał, że ma dowody. Też w postaci maila od mojej przyjaciółki. Jestem zdruzgotana. Następna rozprawa 14.06, powołana jest reszta świadków...

Okropne jest to, że przeciw komuś kto był dla Ciebie Centrum Świata musisz się zbroić... bo jego brak miłości może Ci odebrać dach nad głową... i jest mu wszystko jedno co z Tobą będzie i z Waszymi dziećmi...

Ciekawe jak rozwiąże sprawę świadków... Przecież ktoś musi potwierdzić moje zdrady... a ja, ta idiotka... wierna, czekająca i kochająca... Choć to nie tylko ciekawe... Przede wszystkim to strasznie, strasznie smutne, bolące i piekące... Jak przeczytałam to pismo to nie mogłam uwierzyć w to co czytam. Taka zawziętość, taki brak kręgosłupa, takie pójście w zaparte. I taki poziom kłamstw... Jak sobie z tym poradzę? Dzisiaj wbił mi nóż w samo serce.

Muszę go pochować, jak jego matkę, jeszcze za życia... i to całe zło, które na mnie spływa wprost z jego serca, głowy i rąk...

Nie zapytał nawet dzisiaj o dzieci, nie poprosił o kontakt, nie wniósł nawet w piśmie procesowym żeby ustalić z nimi spotkania... Oprócz ostatnich maili, pisanych pod publiczkę, na które nie odpowiadałam nie ponowił pytania o kontakt z dziewczynkami.

Opowiedziałam o całym zdarzeniu bliskim osobom... dostałam mnóstwo słów wsparcia i niedowierzania w taki obrót spraw...


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz