niedziela, 27 maja 2012

Anioły, których nie ma...

Wilki w radiu Złote Przeboje...

Z Tobą odeszły Anioły
Jest noc w ogromnym domu...
Umierałem i wołałem do nich...
Nie ma nas!
Zostałem sam...

Już rano... i to przeszło rok później...

A w mojej głowie znowu ciągłe rozważania o nim, o mnie, o nas, o naszym... bądź co bądź życiu..., dzieciach, planach, lubieniach i nielubieniach, przyzwyczajeniach, obietnicach, kłótniach, wannach, śniadaniach i filmach, i wakacjach, i zakupach... A ja już myślałam, że to sobie ułożyłam i zapomniałam...

Czy to się kiedyś skończy?

I ta straszna tęsknota do tego żeby mnie przytulił... nawet taki zły i taki niedobry, i taki nieuczciwy... Mocno i długo... żebym mogła wypłakać w niego właśnie te wszystkie łzy jakie mi jeszcze zostały...

I ta obawa, że moi świadkowie powiedzą całą o nim prawdę tak dobitnie, że sąd da nam rozwód już na najbliższej rozprawie... a ja... jeszcze chciałabym się łudzić... I to zmartwienie żeby mu nie było za bardzo przykro z wymienną myślą o tym, że może gdyby to wszystko usłyszał to by zrozumiał...

Przypomnienie sobie tych kłamstw, sms-ów, złośliwości, niezadowolenia, znużenia i tego wyrazu twarzy, kiedy wiedziałam... pokazuje jednak boleśnie, że to nie miało sensu... Jednoczesne zdanie sobie sprawy z tego, że ten człowiek robił to pewnie z powodu wielkiego rozczarowania i wielkiej swej nie szczęśliwości nie pomaga. Ten człowiek, który był wszystkim... tak bardzo się ze mną męczył i taka byłam dla niego niewłaściwa. A ja go tak bardzo chciałam kochać. 
Czy gdybym była inna mogłoby się udać? Czy mogłabym być inna? Lepsza? Właściwsza? I czy byłabym wtedy sobą? A czy warto być sobą skoro jest się wtedy niewłaściwym?

Ewidentnie rozmyślania te zaniżają moją samoocenę.

Jedyny raz pozwolę sobie w tym miejscu (i nigdy więcej) napisać jak bym chciała żeby było...

Chciałabym żeby zrozumiał, chciałabym żeby kochał jak w filmach, chciałabym żeby tak strasznie bał się rozwodu jako formy ostatecznego rozstania, że przyszedłby i prosił, przepraszał i tłumaczył, i obiecywał. Chciałabym żeby chciał być moim mężem nadal. Chciałabym żeby nie wyobrażał sobie życia beze mnie. Chciałabym żeby nie mógł wyobrazić sobie innego faceta przy mnie i żeby ta myśl nie dawała mu spokoju. Chciałabym żeby chciał tak chcieć.

Obojętność jego jednak wobec mnie nie pozwala mi tych myśli nawet zamieniać w marzenie.

Top Trendy 2012

Śpiewa Jula...

"Za każdym razem"

Poza nami jest ta miłość jedna, która nie istnieje bez nas
Ona nigdy nie chce nas rozdzielać, bez niej nie możemy przetrwać
Choć przed nami jeszcze długa droga, pomoże nam ją pokonać
Wiem, że mamy w sobie tyle siły, że się nie poddamy nigdy.

Za każdym razem więcej tych słów, przez które cierpię
Za każdym razem głębiej, ja wciąż wracam po więcej.

Chciałabym być obojętna,
na błędy, które popełniasz.

Ciągle myślę co jeszcze nadejdzie,
Chciałabym wiecznie żyć we śnie,
W którym zawsze będziesz moim księciem,
Prowadzącym mnie za rękę.
Będziesz zawsze chronił moje serce,
Aby czuło się bezpieczne.
Może poczujemy wtedy szczęście,
Kiedy los przed nami klęknie.

sobota, 26 maja 2012

Dwa miesiące od pierwszej rozprawy...

 I dwa miesiące mojego milczenia w tym miejscu...
Naprawdę nie  miałam siły pisać...
W tym czasie moje życie wyglądało jak jakiś europejski dramat osadzony w powojennym półświadku osób knujących, plączących i wbijających noże w plecy w ciemnej uliczce...

Były listy do rodziny o tym jaka byłam zawsze zła i nie wspierająca. I jak teraz ograniczam kontakty z dziećmi, a on przecież taki dobry... uczący, kąpiący, malujący pokój... (bez wspomnienia, że z mojej inicjatywy). Był Dzielnicowy, wyznania uczuć w smsie do nauczycielki z prośbą o przekazanie Dominice tej wielkiej miłości i podziwu, wywoływanie Dominiki z lekcji celem przytulenia... Czułam się osaczona, chciałam uciekać... nie miałam siły nawet słowa napisać...

Teraz się uspokoiło... ale już nie wiem co lepsze. Teraz jest miło, od tygodnia nawet na mnie patrzy, a nie patrzył przeszło rok... Rozmawia ze mną. Choć czuję, że jestem mu obca. Nie wiem nawet czy pamięta, że ze mną był. I to nie pomaga... Bo jeśli on przeszedł już nawet etap złości na mnie i gadać ze mną potrafi jak ze spotkaną sąsiadką w windzie a ja ciągle za nim tęsknię to to jest naprawdę masakra i rozdzieranie serca i mózgu na nowo... i na nowo.... I myślę sobie, że po tym wszystkim... skoro tęsknić potrafię to powinni mnie jakimś prądem porazić w ramach terapii.

Dzień Mamy i Taty w szkole Niki był bardzo ładnym show... z tym, że wierszyki o "kochających rodzicach, z którymi na łąkę pójdę, bo moja rodzinka najlepsza..." rozwaliły mnie na takie kawałki, że cały następny dzień się składałam do kupy leżąc w łóżku z bólem głowy stulecia!

A Malina ostatnio chce ciągle nocować u taty... Oszalała na jego punkcie, albo na punkcie filmów, które jej puszcza... Chyba zatem nie bardzo w tej chwili kogoś ma... skoro tak bez zapowiedzi zabiera do siebie Malinę na noc... Choć nie wiem co ta informacja czy raczej podejrzenie wnoszą w moje życie...

Dziewczynki pojechały z nim nad morze... Migrena i ta pustka zdołowały mnie bardzo. Brakuje mi ich bardziej niż kiedykolwiek właśnie dzisiaj...