wtorek, 31 stycznia 2012

Znikanie...

Oj... smutne to jak ktoś z kim przeżyłaś 10 lat po prostu znika... i to nie tak fizycznie... tylko tak duchowo... patrzy jakby nie znał, mówi jakby musiał, słucha jakby nie mógł... I wiesz, że kocha Twoje dzieci jak nigdy, poświęca im dzisiaj w pełnym zaangażowaniu tyle czasu o ile zawsze prosiłaś... Ale wiesz też, że to dlatego, że ich nie ma, bo wyciera im pupę raz w tygodniu, że usypia je dwa razy w tygodniu i, że zawsze to jest święto, forma wakacji, nagrody i bonusu. Bo mając je na codzień przeszkadzały mu, były za głośne i za ciche, za duże i za małe, za śpiące i za wyspane..., "za z New Yorku... za z Kutna", jak mawia moja ukochana Edyta Geppert. I już nie prosisz i ściszenie telewizora, bo dzieci śpią i nie jesteś z tym już taka nudna i męczaca. I zdajesz sobie sprawę, że każdą tą zwykłą i nudną tym samym rzeczą oddalałaś tego swojego Pana Wolności od siebie i swojego życia... I zdajesz sobie sprawę, że to jego znikanie musiało trwać już długo... i sięgasz pamięcią do tych momentów kiedy potencjalnie zaczął sie ten Wasz koniec i coraz dalsze zakątki pamięci musisz odkrywać...
Dobrze, że dziewczynki moje kochane są już pogodzone z tym zniknięciem. Duża w tym moja zasługa, jestem pewna, że moja siła poprzedniej wiosny dała im tą moc żeby przez to przejść. To dobrze, starałam się trzymać bardzo mocno i zaciskać zęby do krwi...
Mój Protest Song to mój kot, najlepsza inwestycja (materialna) mojego życia - kot tajski - Bati zwany Stefanem, który pozwala nam odreagować, naprzytulać i uwierzyć, że ktoś mnie potrzebuje, kocha i nie wyobraża sobie zasypiania beze mnie:) a ja bez niego i... bez nich...


poniedziałek, 30 stycznia 2012

Córcie

Urodziłam Anioła i Demona... To pewne. Choć obie kocham tak samo mocno, bo jak powszechnie wiadomo miłość nie dzieli lecz mnoży... A serce wtedy rośnie a nie się kurczy... to zdaję sobie z tego sprawę i powszechnie o tym mówię... Trochę w ramach przeprosin za zachowanie Wampirka... Wysysa swymi roszczeniami energię z domowników... i ich bliskich równiez niestety... A ja ciągle szukam tych szóstek diabelskich i nie znajduję. Mam nadzieję, że z tego wyrośnie, podobnie jak córka mojej znajomej, która w podobnym wieku była również demonem a teraz jest nawet ciut za grzeczna w mojej ocenie:).
Oj ta moja roszczeniowa panienka potrafi wyrażać swoje niezadowolenie... bo woda jest za zimna, albo, że jest za ciepła (w tym samym czasie), że jej chcesz pomóc albo, że nie chcesz... Krzyczy, piszczy i tupie (ten hard cor włączyła niedawno do repertuaru grymasów), nie wspominając już o słownych inwektywach z pianą na ustach połączonych: "Niedobra jesteś!" "Nie mów do mnie więcej!" "Okropną mamą jesteś!".
Ale cierpi trochę ten mój Wampir na bezsenność i tej nocy, kiedy śpi ze mną w moim łóżku i przebudzona uśmiecha się do swoich myśli (ja przebudzona jej wierceniem to podglądam) to rozczula mnie kompletnie... Nie wiem o czym myśli, nie bardzo pytana jest w stanie mi odpowiedzieć, ale nie jest to uśmiech demoniczny, raczej to uśmiech szczęścia. Spokoju, pewności i zadowolenia. Wtedy wiem, że warto tłumaczyć i znosić, i każdego dnia na nowo prosić, krzyczeć i tłumaczyć, że nie wolno na mamy orbitreku trenować skoków...
Siłą rzeczy o Aniele innym razem.

niedziela, 29 stycznia 2012

Nocne przemyślenia

Dzisiaj pępkowe u mojego kolegi. Bardzo miłego człowieka:) Co za staroświeckie okreslenie:) Urodziła mu się córcia. I na to pepkowe zaproszony jest mój mąż były-nie były:( I myśli moje krążą wokół jego drugiego pępkowego pijaństwa... Kiedy to nad ranem ledwo utrzymującego sie na nogach męża wpusciłam do domu i zaniepokoił mnie dzwoniący jego telefon. Bez zbędnych sczegółów... zerknęłam do niego i zobaczyłam jak flirtował sobie w najlepsze z jakąś babeczką... czy to życie jest okrutne czy faceci? Ja leżałam z pięciodniowym dzieckiem w domu, on ciesząc się nim właśnie opijał je z kumplami... to ta wersja oficjalna... bo z ilości połązzeń i sms-ów wynika

piątek, 27 stycznia 2012

No i ustawiłam godzinę...

:):):):):):):)
Kładę się, bo rano dzieciorki mnie obudzą i nie będzie fajnie :(

Jeszcze nie wiem jak dla porządku (jestem zodiakalną panną:() wyjustować tekst w bocznych kolumnach (w O mnie na przykład), ale to już zostawię na jutro...

Zwłaszcza, że rano muszę posprzątać jeszcze chomikom... Nowe trociny (takie grube, z warsztatu stolarskiego, nie drobnica ze sklepu zoologicznego) nie sypią się tak potwornie po całym mieszkaniu więc mam motywację:)

Załączam fotkę jak kot przemawia do chomików...

I coś jednak nie działa...

No i nie wiem już co pokręciłam, ale jest 5 rano, a posty wyświetlają się z godziny 20... Nawet komputer nie dowierza, że ja jeszcze na nogach...
No i spać nie mogę, bo ciągle zmieniam kolorki, tapety, tła i czcionki w tym moim nowym miejscu... A Mój Stefan chodzi za mną i też spać nie może od tych literek stukanych w klawiaturę...

Witam gorąco...

Zupełnie to nowy dla mnie świat bloggera... pozwalający mi stworzyć wirtualny pamiętnik, w którym mogłabym utrwalić wszystko co widzę, co mnie dotyka, co mnie tworzy... Utrwalić również to, co zdarza mi się co jakiś czas stworzyć... Od zawsze lubiłam prace manualne - przemalowywałam stare szafy w wynajmowanych mieszkaniach, projektowałam sukienki, zatapiałam w gipsie  rączki moich córeczek. Miałam taki zmysł i miałam taką zdolność:) I zawsze robiło to pozytywne wrażenie na moich bliskich. Musiałam zrekonstruować ostatnio swoje życie i zajęłam się stylizacją osób i wnętrz. Życie zmusiło mnie też do zaprzyjaźnienia się z komputerem, z czego jestem akurat bardzo zadowolona... Zapraszam na www.justdesign.pl. Mam nadzieję, że poradzę sobie w tej materii a odskocznią będzie dla mnie Mój Świat Cały...:)