Każdego dnia... Nawet teraz, kiedy mam nieustający stan podgorączkowy spowodowany pewnie emocjami jakie wywołuje we mnie zbliżający się rozwód mam to nieodparte wrażenie, odkrycie nowe właściwie każdego dnia... NIE MA NAS... TO NIE BYŁ SEN... A chyba najgorsza jest nie mijająca miłość, ale raczej wiedza, że to była jakaś gra, że nigdy nie było żadnej miłości...
A on na fecebooku umieścił cytat o tym jakie ważne jest życie rodzinne, duchowe i przyjaciele... Skąd w nim ta jasność? Może zwariował?
Krążące plotki, że ona złamała jego karierę trochę mnie brzydzą a trochę śmieszą. Brzydzą gdy myślę o tym, że ja całe swoje życie i życie moich Córek dostosowałam do jego kariery... żeby miał czas i żeby miał spokój, i żeby mógł się rozwijać, i żeby mógł rosnąć w siłę. I jak go już tak wykarmiłam to on... taki twardy i taki męski, i taki nieugięty, taki oschły w obyciu, taki akuratny i taki poukładany... taki zawsze grający... Tak się właśnie zapomniał... I to mnie akurat śmieszy. Że tak mu się wymknęło życie spod kontroli... Tak nie zaplanował tego bzykanka albo tej miłości... I tak stracił po ludzku głowę w tym swoim szaro-burym grzecznym świecie... Biedny i głupi. Jak to niedaleko pada ... coś o owocu tam było...
Ludzie o okrutnych sercach, zimni i wykalkulowani są niebezpieczni. Uposażenia swoich polis przepisałam na siostry. Jak mogłabym zrobić inaczej?... Okazało się, że jest mały... malutki... A na końcu i bez charakteru, nie wspominając o kręgosłupie moralnym...
Postawiony pod ścianą nawet kłamie... a do tego tak mało bystrze... Myślę sobie teraz akurat o tym jakie żałosne te jego kłamstwa... przy tym jego poczuciu wyższości intelektualnej nad wszelkim stworzeniem... Gdybym ja chciała go skłamać... nie wpadłby na to nigdy. Ja nie tylko wpadałam... co grzebiąc w tych historiach o kolegach, którzy mieli akcję charytatywną w Brazylii (a de facto on przebywał tam ze swoją byłą dziewczyną), o dziewuszce, która nie jedzie na imprezę (a nie tylko jedzie, co kłamie mi w słuchawkę, że nie ma go obok) i o innej, która nie idzie na inną służbową imprezę (a idzie i świetnie się z nim bawi), i o pannicy, z którą flirt nic przecież nie znaczył gdy siedziałam z sześciodniową Wiktorią w domu... do końca się zapierał, że to nic, że przecież tylko ja, że on nigdy... Ja mu pokazuję dowód, rachunek, sms-a albo bilety lotnicze a on swoje... że on nigdy, że przecież tylko ja, że ze mną jak nigdy z nikim... O Boże! Charakteropata! Socjopata!
Jakoś teraz przypomniało mi się jego oburzenie, gdy jego najbliższy kolega wyraził się o mnie mega pozytywnie... o sile mojego charakteru, o przebojowości i byciu liderem przewyższającym Bartkowe liderowanie... Boże... aż poczerwieniał..., i tłumaczył dlaczego tak nie jest... Tak się kochał! To dobrze. Na koniec zostanie mu tylko ta miłość...
I zastanawiam się jeszcze czy zgadzam się z psychologią każącą mi kłamać swoje dzieci... pochlebnie wyrażać się o ojcu... nie karmić ich naszymi nieporozumieniami... Ale z drugiej strony gdzie jest ta granica ochrony? Dlaczego mam je kłamać w sprawie tego, że zawsze mu przeszkadzały? Że zawsze jego komputer, jego wypoczynek i jego zabawa były ważniejsze niż one... Dlaczego mam tłumaczyć, że nie dzwoni? Dlaczego ukrywać, że nie dba o swojego umierającego wujka? Dlaczego bagatelizować, że to nic, że nie zadzwonił do ich kuzynki na urodziny... jego chrześnicy? To chyba obowiązek odpowiedzialnego rodzica pokazywać dzieciom rzeczywistość, nawet okrutną? Przygotować na porażki, choć ich nie zapowiadać? Mam udawać, że nie wiem, że mówiąc im, że mnie kocha i trzeba nam czasu chroni siebie? Dlaczego nie zapytać czy Młoda Dziewczynka myśli, że można kogoś kochać i z nim nie chcieć być jednocześnie? Dlaczego nie zapytać czy Jej Mała Główka wyobraża sobie miłość bez przytulania, skoro Jej tata nie przytula mamy, ale twierdzi, że ją kocha? Dlaczego nie zapytać ile czasu można myśleć nad tym czy chce się z kimś być jej zdaniem?
Nie mówiąc wprost, że Je kłamie, żeby nie zaburzać tej relacji słowami... Ale wiedząc, że kłamie nie powinnam chyba milczeć... Pomyślę jeszcze... I skonsultuję...