poniedziałek, 6 lutego 2012

Smutek mojego Dziecka

Wieczorem, już w łóżku, Dominika była smutna. Zapytałam ją dlaczego. Odpowiedziała, że myśli o mnie i o tacie. Zapytana co myśli odpowiedziała, że nie może powiedzieć, bo się nie spełni. Łzy popłynęły mi same. Co ja powinnam zrobić w takiej chwili? Co ja mogę zrobić w takiej chwili? Żeby jej nie kłamać, ale żeby nie zabijać wiary w miłość... Powiedziała mi jeszcze, że ja to miałam fajnie, bo moi rodzice się nie rozeszli... Powiedziałam, że rozumiem jej smutek, że ja też go przeżywałam. Że teraz mi już lepiej, ale pierwsze miesiące były bardzo trudne dla mnie. Zapewniłam, że ją tata kocha nad życie. I, że to się nigdy nie zmieni. Ale ona już wie, że to się zmienia... Wcześniej mówiłam z nią o tym, że to się pewnie nie poukłada, że już minęło dużo czasu i to oddala bardzo ludzi od siebie... Powiedziała mi, że tata jej powiedział, że musi minąć dużo czasu żebyśmy mogli znowu razem być. Boże! Ja Cię pytam jak można robić coś takiego swojemu dziecku? Jak możesz się na to godzić... "gdzieśkolwiek jest... jeśliś jest..." jak mawiał poeta... I w tej Małej Główce Mojej Kochanej Córeczki, która mimo swojego młodego wieku doświadczyła już więcej niż chciałabym jej kiedykolwiek zaoferować, zaczęła się pewnie lawina rozważań i nadziei. Lepiej mu z tym, że ją tak dręczy? I gdzie jest ta jego cholerna Pani Psycholog? Zmarnowana kasa... 
Dzisiaj dowiedziałam się, że nie dzwonił do wujka na urodziny i imieniny. W Nowy Rok również nie. Jedyna jego rodzina. Bo mnie się pozbył... Aż mi wstyd było... dziwne... za niego... Bo ja o takich rzeczach pamiętałam i przypominałam jak byliśmy razem... ale uznałam, że dość... Jego wybór, jego nowe życie, przecież nie jestem jego sekretarką. Jakie to żałosne w świetle tego, że zabronił mi jechać do wujka w odwiedziny... Przecież to on nawet powinien w ramach wychowania i uczenia życia przypomnieć o tych urodzinach dziewczynkom... żeby wiedziały, żeby znały takie zachowania, żeby uczyły się relacji. Kto to ma dać dzieciom jeśli nie rodzice? W tej chwili u mnie ja sama... za dwóch.. albo... tak myślę, że za trzech nawet... Bo jak wyprostować przekonanie dziecka, że najbardziej wartościowe są drogie rzeczy? I jak nie zapaść się pod ziemię gdy zastanawiasz się w sklepie co kupić a Sześcioletni Anioł z pewnością na twarzy mówi Ci, że masz wziąć najdroższe rzeczy, bo tata mówi, że takie są najlepsze. I mówi to tak lekceważąco... nie zachowałam spokoju... odpaliłam jej, wykrzyczałam jej coś tam o wartościach i takcie... Jestem nie tylko sama, mam przeciwko sobie wojsko...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz