Moje niebo jest Twoim
A Jego niebo moim nie jest...
Boli... boli... boli. Zdarza się ciągle, że boli i piecze, i rozrywa, i... I tak jest dzisiaj. A dzisiaj są jego urodziny. Jak można tak źle ulokować uczucia? No jak? I jak uchronić przed podobną inwestycją Moje Dziewczynki? Mam za mało Porto... zdecydowanie. Zaraz napiszę oburzona do Agnieszki-darczyńcy!
Dostał pozew. Był zaskoczony, bo przecież strasznie mi pomaga przy komputerze... A ja taka nielojalna... I on nie rozumie mojego postępowania... Niesamowite? A ja go ciągle...
chcę jak wody spragniony...
Jak słów niemowa
Jak miłości chce młody
Jak ziemia życia...
I dlaczego gada Dominice, że będzie mnie kochał zawsze? Że trzeba czasu, żebyśmy mogli być znowu razem... Nie żebym się specjalnie karmiła tymi słowami, bo wszelkie złudzenia gaszę kubłem zimnej wody wspomnień o jego przewinieniach, ale żal mi naprawdę tych moich dzieciaczków. I siebie w tym wszystkim również... Bo nie dość, że sama muszę sobie poradzić z tym wszystkim, dzieciom pomóc przez to przejść, to jeszcze mam z jego strony kłody rzucane pod nogi w postaci tych jego szczeniackich kłamstw składanych na ołtarzu samoobrony szkodzących wymiernie mojemu dziecku. I instynkt macierzyński każe mi zabić! A z tyłu głowy nadzieja...
Ból znaczy tak długo a takie krótkie to słowo
Uczyłam złamane serce bić w górę i w dół na nowo
Mam dobre Porto od Agnieszki. Nie wiem jak dotrwam do rana jak się już skończy... I nie wiem jak dojdę po kota do lekarza... Bidulek ma usuwane zęby z powodu nadżerek. Moja Kocia Pociecha. Najlepsza inwestycja 1500 zł w moim życiu. Nawet Koźmiński nie był wart połowy zainwestowanych pieniędzy... A tu... voila! W każdym spojrzeniu, przytuleniu zwrot stukrotny.
A już myślałam, że:
Ocean wypłakanych łez dzisiaj już spokojny jest
Żeglować możesz jeśli chcesz, ja wysiadam dziś na brzeg...
Na demony w Twojej głowie
I nieważkość w każdym słowie
Obietnice daruj sobie...
Na słabości, które lubisz
Błędy, bo się z nich nie uczysz
Za to jak mnie smucisz...
Łzy na noce przechulane
I samotność tuż nad ranem
Serce zmarnowane...
I na wszystkie Twoje winy, które zrzucasz wciąż na innych
Żal mi Ciebie Miły
No chyba po kilku kieliszkach Porto mogę to wyjawić chociaż sobie samej...KOCHAM GO KURWA! Choć wolałabym wersję... niespełnienia, która zawsze lepiej brzmi... Ale nie... kocham go. Wiem, że niewarty jest najmniejszego, mojego, prawego uczucia, ale tak jest. I jako dobra matka myślę głównie nie o realizacji czy konsumpcji tych uczuć, lecz o tym, jak przed takimi niewłaściwymi uczuciami ochronić swoje córeczki... takie małe, a tyle muszące pomieścić złych wieści w swoich małych główkach... Jak im powiedzieć, który moment był tym, w którym straciłam swoją godność godząc się na za dużo...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz