sobota, 26 maja 2012

Dwa miesiące od pierwszej rozprawy...

 I dwa miesiące mojego milczenia w tym miejscu...
Naprawdę nie  miałam siły pisać...
W tym czasie moje życie wyglądało jak jakiś europejski dramat osadzony w powojennym półświadku osób knujących, plączących i wbijających noże w plecy w ciemnej uliczce...

Były listy do rodziny o tym jaka byłam zawsze zła i nie wspierająca. I jak teraz ograniczam kontakty z dziećmi, a on przecież taki dobry... uczący, kąpiący, malujący pokój... (bez wspomnienia, że z mojej inicjatywy). Był Dzielnicowy, wyznania uczuć w smsie do nauczycielki z prośbą o przekazanie Dominice tej wielkiej miłości i podziwu, wywoływanie Dominiki z lekcji celem przytulenia... Czułam się osaczona, chciałam uciekać... nie miałam siły nawet słowa napisać...

Teraz się uspokoiło... ale już nie wiem co lepsze. Teraz jest miło, od tygodnia nawet na mnie patrzy, a nie patrzył przeszło rok... Rozmawia ze mną. Choć czuję, że jestem mu obca. Nie wiem nawet czy pamięta, że ze mną był. I to nie pomaga... Bo jeśli on przeszedł już nawet etap złości na mnie i gadać ze mną potrafi jak ze spotkaną sąsiadką w windzie a ja ciągle za nim tęsknię to to jest naprawdę masakra i rozdzieranie serca i mózgu na nowo... i na nowo.... I myślę sobie, że po tym wszystkim... skoro tęsknić potrafię to powinni mnie jakimś prądem porazić w ramach terapii.

Dzień Mamy i Taty w szkole Niki był bardzo ładnym show... z tym, że wierszyki o "kochających rodzicach, z którymi na łąkę pójdę, bo moja rodzinka najlepsza..." rozwaliły mnie na takie kawałki, że cały następny dzień się składałam do kupy leżąc w łóżku z bólem głowy stulecia!

A Malina ostatnio chce ciągle nocować u taty... Oszalała na jego punkcie, albo na punkcie filmów, które jej puszcza... Chyba zatem nie bardzo w tej chwili kogoś ma... skoro tak bez zapowiedzi zabiera do siebie Malinę na noc... Choć nie wiem co ta informacja czy raczej podejrzenie wnoszą w moje życie...

Dziewczynki pojechały z nim nad morze... Migrena i ta pustka zdołowały mnie bardzo. Brakuje mi ich bardziej niż kiedykolwiek właśnie dzisiaj...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz